Kim jest Mąż zastępczy?

Mąż zastępczy recenzja książki

Autor: Joanna M. Chmielewska
Tytuł: Mąż zastępczy
Liczba stron: 288


Mąż zastępczy. Muszę przyznać, że tytuł brzmi niezwykle intrygująco i zanim zapoznałam się z krótkim opisem tej książki, postanowiłam sama zgadnąć, o czym będzie. Jednak mimo najszczerszych starań, nie wpadłam na pomysł, że jej główny bohater to mężczyzna zdradzony przez kobietę. Swoimi pomysłami bardziej oscylowałam przy odwrotności tej sytuacji. A tu niespodzianka. I jakże pozytywna!
Kluczowa postać tej powieści, czyli Piotr, po tym, jak został zdradzony przez żonę ze swoim szefem, postanowił zwolnić się z pracy i zacząć wszystko od nowa. Ofiara losu – można by rzec. Jednak nie w przypadku tego mężczyzny, który, wykazując się kreatywnością, założył tytułową firmę Mąż zastępczy. I tak naprawdę dopiero tutaj zaczyna się prawdziwa akcja, a właściwie to od telefonu pewnej kobiety, która prosi Piotra o pomoc w przetransportowaniu… skunksa! I choć sytuacja ta rozgrywa się na jednej z pierwszych stron książki, ja, uśmiechając się sama do siebie, już w tym momencie wiedziałam, że zapowiada się ciekawa i zaskakująca lektura.
Nie myliłam się, bowiem po historii z tym nietypowym zwierzęciem, główny bohater otrzymuje coraz to nowsze i często równie kreatywne zlecenia, a za każdym z nich kryje się krótka historia korzystających z usług Piotra osób. Poznajemy więc starszą panią, której kot uciekł na drzewo, żonę, która chce za wszelką cenę, by jej mąż był ideałem, początkującą pisarkę, a nawet niedoszłą samobójczynię. A wśród historii wszystkich tych osób, toczy się również codzienność Piotra zranionego przez los, który za wszelką cenę stara się żyć szczęśliwie i znów osiągnąć spełnienie w życiu. Czy mu się udaje? Tego nie zdradzę.
Zdradzę natomiast, że książka ta jest jedną z tych, które trzymają w napięciu do samego końca i są w stanie zaskoczyć nawet na ostatniej stronie, kiedy to czytelnik może dowiedzieć się, kto telefonował do Piotra z najbardziej nietypowymi sprawami, chociażby z prośbą o ściągnięcie majtek z drzewa.
Mąż zastępczy to powieść lekka, przyjemna, taka, którą szybko się czyta. Powieść napisana w taki sposób, że w pewnym momencie czytania Piotr nie jest już zwykłym bohaterem literackim, a staje się po prostu przyjacielem. I choć to dopiero moja pierwsza książka autorstwa Joanny M. Chmielewskiej, po którą sięgnęłam, jestem przekonana, że nie ostatnia!

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu MG.
Mąż zastępczy otrzymuje ode mnie 4 arbuzy arbuziki

Czas w dom zaklęty – wybaczenie, miłość i Mazury

Czas w dom zaklęty - recenzja

Autor: Katarzyna Enerlich
Tytuł:
Czas w dom zaklęty
Liczba stron: 206


Nie oceniaj książki po okładce? Ile razy to słyszałeś? Na pewno wiele. Ja też. Jednak tym razem muszę zrobić wyjątek, ponieważ uważam, że obok okładki Czas w dom zaklęty nie można przejść obojętnie. Oprawa graficzna tej powieści Katarzyny Enerlich jest, jak dla mnie, wykonana bez zarzutów, a zdjęcia znajdujące się na pierwszej stronie okładki świetnie oddają klimat całej publikacji.
Nawiązując do treści, tutaj na duży plus zasługuje fakt, że książkę tę czyta się naprawdę szybko i sprawnie. Jeśli natomiast chodzi o sam tekst, określiłabym go jako dość specyficzny. Sadzę, bowiem, że autorka potrafi zaciekawić czytelnika, jednak już na samym początku trochę gubiłam się w czasie poprzez nagłe retrospekcje.

Ponadto myślę, że Serafina uprzykrza życie głównej bohaterce aż za bardzo. I o ile odnoszę wrażenie, że w tej kwestii autorka nieco przesadziła, o tyle uważam, że sam pomysł na wykreowanie takiej postaci był dobry. Mamy tu do czynienia z często dziś spotykaną starszą kobietą, co niedzielę uczęszczającą do kościoła i pragnącą roztaczać wokół siebie aurę świętości. Niestety jej niebiański charakter to tylko pozory, ponieważ w kontaktach z innymi nie jest zbyt przyjemna, a i potępienie osób o odmiennych poglądach nie jest jej obce, mimo tego, że sam Pan nie oskarża i wybacza.
A jeśli o wybaczeniu mowa, to z pewnością jest to jedno z haseł przewodnich powieści Czas w dom zaklęty. Akcja książki rozpoczyna się w momencie, gdy dochodzi do spotkania po latach Ruty z Serafiną i już wtedy pojawia się kwestia wybaczenia. Sądzę, że poprzez rozwiązanie tego problemu dopiero na końcu, w międzyczasie przeprowadzając czytelnika przez historię Ruty, autorka skłania go do odpowiedzi samemu sobie na pytanie, jak on zachowałby się w tej sytuacji.
Obok wybaczania kolejnym słowem klucz recenzowanej przeze mnie powieści jest miłość. Miłość spełniona, utracona, miłość do bliźnich, do mazurskiej przyrody, do Boga, ale i do samego siebie.
Katarzyna Enerlich w swojej książce Czas w dom zaklęty podejmuje więc tematy niezwykle ważne dla osób w każdym wieku. A oprócz opowiadania historii, która zapada w pamięć, autorka zadaje również pytania czytelnikowi właśnie o sens wybaczenia, o miłość, o to, na czym polega prawdziwa wiara i, co najważniejsze, o nas samych, bo nie trudno zidentyfikować się chociaż z jedną z postaci i spojrzeć na nią z nieco innej, bo opisywanej przez kogoś perspektywy.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu MG.

Czas w dom zaklęty otrzymuje ode mnie 3 arbuzy arbuziki3